Recenzja – Dotknij Boga, czyli o ubogiej twarzy polskiego Kościoła

Nieco ponad tydzień temu do mojej skrzynki wpłynął nietypowy mail – propozycja zrecenzowania książki. Nie miałem nigdy do czynienia z tego typu sytuacją więc ochoczo zareagowałem na sprawę. W mailu, nowa pozycja Patryka Świątka (z bloga Paragon z Podróży) została opisała w taki sposób:

 

[…] Jego celem było odwiedzenie wspólnot kościelnych i świeckich, o których nie usłyszymy w mediach. Patryk poznał ludzi, którzy celowo ukryli się przed światem, a ich praca nie jest na pokaz. Podczas podróży udało mu się dotrzeć  nawet do wspólnot, do których nikt z zewnątrz nie ma dostępu (wspólnota Cenecolo, Barka), gdzie pukał, prosząc o nocleg i jedzenie.

 

Tematyka religijna jest mi bardzo bliska, więc byłem bardzo ciekaw, co Patryk ma do zaoferowania w tym temacie. Chętnie przystałem na propozycję współpracy i kilka dni później w mojej skrzynce pocztowej wylądował świeży, recenzencki egzemplarz, którego okładka krzyczała: „Dotknij Boga”.

Życie ascety, czyli 10 dni medytacji w Suan Mokkh – część II

W drugiej części opisu 10. dniowej medytacji prezentujemy zupełnie odrębne opisy naszych wrażeń i spojrzenia na codzienne zajęcia.

W części I możecie przeczytać o strukturze zajęć, ośrodku medytacyjnym i naszych początkowych odczuciach

Wydawało się, że cisza jest naturalnym prawem każdego człowieka, które zostało nam odebrane. Z przerażeniem myślałem o tym, przez jak wielką część życia wystawieni jesteśmy na kakofonię, którą sami stworzyliśmy, wyobrażając sobie, że niesie nam przyjemność i zapewnia towarzystwo. Każdy co jakiś czas powinien domagać się tego naturalnego prawa i wywalczyć dla siebie kilka dni ciszy, podczas których może się skupić na sobie i podleczyć nadwątlone zdrowie.

Tiziano Terzani, Powiedział mi wróżbita

Życie ascety, czyli 10 dni medytacji w Suan Mokkh – część I

Cały czas będziemy poruszać się po podłożu duchowo-filozoficznym więc uraczę Was wstępem w takimże klimacie. Chyba każdy z nas w pewnym momencie życia postawił sobie pytanie, czym właściwie jest szczęście? Zapewne wielu na nie odpowiedziało mniej, lub bardziej precyzyjnie. To pytanie nie ominęło również nas. Po wielu próbach definiowania i redefiniowania szczęścia, zawsze okazywało się, że to nie to. Pozostawało nieuchwytne, bo kiedy już nam się wydawało, że łapiemy szczęście za nogi, wymykało się i przybierało inną postać. Mamy tendencję do umieszczania naszego szczęścia w przyszłości i warunkowania go, przy czym owe warunki, zawsze różnią się od stanu obecnego. Chęć zmiany w naturalny sposób doprowadziła nas do zainteresowania się filozofią i rozwojem duchowym. Po przeczytaniu wielu książek i wysłuchaniu ludzi, którzy zdają się być autorytetami w tych sprawach, można było stwierdzić jedno – szczęście jest tylko tu i teraz. Szkoda tylko, że sama wiedza nijak się ma do praktyki. Życie w teraźniejszości jest dla przeciętnego człowieka strasznie trudne.