Jeden dzień z mistrzem Muay Thai

„Nieoczekiwane propozycje podróży są lekcjami tańca, udzielanymi nam przez Boga”. Tak powiada Bokonon – fikcyjny święty, mesjasz i szarlatan w Kociej kołysce Kurta Vonegutta i trudno się z nim nie zgodzić. Taką właśnie boską lekcję tańca zaserwowano nam w Tajlandii, podczas wycieczki na cztery wyspy na Koh Lancie. Z doświadczenia wiemy, że w tańcu najważniejsze, to się rozluźnić i nie myśleć za dużo o samych krokach, tylko dać się ponieść muzyce. Kapitan łodzi niespodziewanie zaproponował nam gościnę na pobliskiej wyspie, gdzie mieszka. Koh Po, miejsce zupełnie nieturystyczne, a widoczne z przystani starego miasta i oddalone od Lanty o zaledwie dwa kilometry. Takie propozycje budzą z reguły w człowieku mieszkankę ekscytacji, poczucia wyjątkowości, ale i podejrzliwości, bo idąc za naszym zachodnim schematem myślenia, nie ma nic za darmo.

10 miejsc które warto odwiedzić będąc w Pai, Tajlandia

Nasz miesięczny pobyt  w Pai dobiega końca, więc czas najwyższy się z Wami podzielić małym przewodnikiem po okolicy. Przez pół miesiąca była u nas rodzinka z bloga Jak zdrowo żyć . Było super po kilku miesiącach znów poczuć się trochę jak w domu. Razem spędziliśmy wspaniałe 2 tygodnie i przy okazji odwiedziliśmy większość okolicznych atrakcji. Na zwiedzanie z reguły wyjeżdżaliśmy dopiero około 9 lub 10 rano, ponieważ poranki były zbyt zimne na skuter! Dozowaliśmy sobie atrakcje po 1-2 dziennie, ale przy dużym samozaparciu, da się wszystko zobaczyć w 2-3 dni. Nas jednak czas nie gonił, więc wybraliśmy opcję powolną. To co nam się ogromnie spodobało to fakt, że nigdzie nie było dużo turystów. Namawiamy do wypożyczenia skutera, gdyż wiele miejsc jest w odległości kilku kilometrów od miasta. Uzbrojeni w skuter i mapę, którą dostaniecie w każdej agencji turystycznej, możecie jechać na podbój okolicy. Zapraszamy do naszego zestawienia 10 najciekawszych miejsc w bliskim sąsiedztwie Pai. 

W wiosce kwitnącej wiśni – Chiang Mai, Tajlandia

Tytuł być może brzmi nieco absurdalnie, zważywszy na fakt, że kwitnąca wiśnia stuprocentowo kojarzy się wyłącznie z Japonią. A tutaj taki psikus. Podczas poszukiwania lokum na luty, będąc jeszcze w Chiang Mai, jedna właścicielka domu zapytała nas czy byliśmy w górach zobaczyć jak kwitnie Sakura. Nic o takim czymś nie słyszeliśmy, lecz zainteresowani poprosiliśmy o więcej informacji. Dowiedzieliśmy się, że wysoko w górach jest kilka miejsc, gdzie kwitnie wiśnia, tak dobrze znana z przepięknych zdjęć prosto z Japonii. Musieliśmy się spieszyć, okres zakwitania jest bardzo krótki i trwa około 2 tygodnie, od połowy stycznia do początku lutego. Kilka dni później w siodle skutera wyruszyliśmy na poszukiwania zaginionych wiśni.

Nasz domek w Pai – Tajlandia

Już sporo wcześniej planowaliśmy, że cały luty ponownie spędzimy w jednym miejscu. Zachęceni wieloma pozytywnymi opiniami na temat północnej Tajlandii, chcieliśmy osiąść w pobliżu Chiang Mai – drugiego największego miasta w Tajlandii. Dość długo szukaliśmy czegoś spełniającego wszystkie nasze wymagania. Chiang Mai, ze względu na niskie koszta utrzymania i piękne położenie, jest popularne wśród turystów i ekspatów w tym okresie roku. Większość agencji nieruchomości albo nic nie miało, albo nie można było nic wynająć na okres jednego miesiąca. Zdecydowanie nie chcieliśmy kolejnego miesiąca spędzić w małym pokoiku jakiegoś gościńca. Kiedy Brat mi powiedział, że chcą nas odwiedzić całą rodzinką, sprawa była przesądzona – trzeba znaleźć coś przestronnego. Po kilku dniach poszukiwanie dobiegło końca i ostatecznie wylądowaliśmy nie w Chiang Mai, ale 130 km dalej na północ – w Pai.

Rajskie Koh Lipe

Jak wiadomo, w życiu najważniejszy jest balans, więc po 10. dniach ascezy i medytacji przenieśliśmy się na Koh Lipe – małą wysepką przy granicy z Malezją, gdzie woda mieni się niebiańskim turkusem a czas płynie leniwie. Jak to zwykle bywa w trakcie naszej podróży, na miejsce zawiódł nas przypadek. Ktoś, gdzieś, powiedział, że Lipe to takie Phi Phi tylko 20 lat temu. W dodatku zachwalał tutejszy snorkeling. Nie było potrzeby dłużej nas przekonywać. Już dwa dni po wyjściu z Suan Mokkh postawiliśmy nasze nogi na białej mączce plaży Pattaya. 

Tajski Boks na Koh Lancie

Dziwki, koks, tajski boks. Te słowa jeszcze nie tak dawno krążyły po internecie, dając natchnienie rzeszom polskiej młodzieży do konstruowania podobnych wersetów poezji pisanej, nierzadko opatrzonej obrazkiem. Można by pokusić się o analizę literacką, ale obawiam się, że nie podołałbym takiemu zadaniu. Zostawię sprawę dla znawców tematu a sam skupię się na tym, co znam i widziałem, czyli na tajskim boksie.