Podróż się rozpoczyna

Cześć czołem!

Oto nadszedł długo wyczekiwany przez nas okres w życiu, którym jest wyjazd do Azji Południowo-Wschodniej. Podróż tą planowaliśmy z około półrocznym wyprzedzeniem. Właściwie słowo „planowaliśmy” jest mocno na wyrost. Pamiętam jak pewnego pięknego dnia jedliśmy obiad w Galerii Łódzkiej i tak sobie gawędziliśmy o wyjazdach. Mariusz zawsze będąc w sklepach, rzuca hasłami typu :„ Fajnie by było zamieszkać na wyspie i zostać rybakiem” , „Jedziemy do Meksyku”, „ Zostanę mędrcem”, czy też „ Ja to chciałbym być starym człowiekiem”,  zdając sobie sprawę, że jego słowa idą w eter i nie mają zbytnio sensu. I tym razem będąc w centrum handlowym, padło: „ A może by tak pojechać do Azji, na długo, może pół roku, bez biletu powrotnego!”  i zapaliła mi się lampka w głowie! Tak, super pomysł, przygoda życia, jedziemy! Od słowa do słowa postanowiliśmy jechać  w podróż do tego egzotycznego raju z biletem w jedną stronę, uścisnęliśmy sobie dłoń w ramach przypieczętowania decyzji  i  oto stało się: dziś siedzimy w hotelu w Bangkoku i nie dowierzamy, że nam się udało:).

Praktycznie wszyscy w Polsce przed wyjazdem pytali nas jaki mamy plan. Otóż jedynym planem jest tak naprawdę jego brak! Po wcześniejszych podróżach, które mieliśmy co do dnia zaplanowane, doszliśmy do wniosku, że taki sposób zwiedzania jest mocno ograniczający.  Chcemy się dać ponieść prądowi i płynąć z nurtem (oczywiście w granicach rozsądku). Zobaczymy dokąd nas zaprowadzi i co po drodze spotkamy.

Pierwszy tydzień to nasza podróż poślubna z dwumiesięcznym opóźnieniem. Jako, że nasz lot skończył się w Bangkoku to właśnie tutaj go spędzimy. Wynajęliśmy nieco ładniejszy hotel, można by rzec, że  podeszliśmy do sprawy na bogato. Wiemy już jednak, że długo w mieście nie wytrzymamy.

Z lotniska do hotelu dojechaliśmy taksówką. Taksówkarze ustawiają się w kolejce  po klientów, czekają jak wygłodniałe ludki na porcję jedzonka. Nasz taksówkarz nie znał angielskiego, więc zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. My po angielsku, oni po tajsku, trochę na migi i dało radę!:D

W hotelu przyjęła nas przemiła obsługa ze szklankami świeżego soku. Rachu ciachu i byliśmy w pokoju. Mimo zmęczenia po podróży łącznie trwającej 24h byliśmy tak podekscytowani, że wybiliśmy jeszcze na miasto zobaczyć okolicę, która mnie nieco przeraziła na początku. Było po zmroku, ulice brudne, knajpy przy chodniku obskurne. Niecodzienny widok, budził we mnie nieco lęku. Za to Mariusz, oczka jak 5zł i radość dziecka! To zdecydowanie jego klimaty.

Zjedliśmy coś w najbliższym pubie (za dobre nie było) i wypiliśmy po tamtejszych specjałach alkoholowych czyli piwko marki Chang i drink mai tai. Za dużo alkoholi spożywać raczej nie będziemy, bo co jak co ale one tu są drogie. W sklepie ceny piwa kształtują się około 5zł a na mieście widzieliśmy nawet po 12 zł.

I tak oto zakończył się nasz pierwszy, jakże krótki dzień w Bangkoku. Wieczorem oczywiście snuliśmy plany, co będziemy porabiać kolejnego dnia. Plan był zacny, ale jak to z planami bywa, życie zweryfikowało je i co z nich wyszło już w następnym wpisie!

Widok z balkonu hotelowego
Widok z balkonu hotelowego

podziel_sie

8 Komentarzy

  1. kocisays:

    Jeśli Pejdżu wyjdziesz z wprawy snucia planów to zapraszam do mnie na korki, ja w tym mam klasę MM, na tym zazwyczaj kończąc działania:) Czekam w podnieceniu na kolejne newsy i cieszę się jak dziecko!

    • Mariuszsays:

      Zapamiętam, ale mam nadzieję, że nie będę musiał korzystać 😉

  2. Wieczórsays:

    Hej,
    Fajnie macie!
    Nastepny krok to Australia i NZ? 🙂
    Jakie są koszty przeżycia w Tajlandii w skali tygodnia i czy drogie są tam połączenia międzynarodowe statkami?
    Ł.

    • Mariuszsays:

      Hejo!
      Póki co skupiamy się wyłącznie na Azji. Australii i Nowej Zelandii nie ma w planach, ale to może się zmienić. Co do kosztów, to mogę napisać jedynie na podstawie Bangkoku. Dzienny koszt na osobę oceniałbym na około 100-150 zł, wliczając w to nocleg i wszystkie posiłki na mieście. Widełki w zależności od korzystania z transportu publicznego i zwiedzania. Cen międzynarodowych połączeń statkami są dla nas w równym stopniu zagadką co dla Ciebie 🙂

  3. kasia i igorsays:

    Kochani!! powodzenia!! bloga dodałam do ulubionych, z niecierpliwością czekamy na wpisy 😉 Trzymajcie się !! :*

    • Mariuszsays:

      Bardzo nam miło, że będziecie nas czytać! Pozdrawiamy Was gorąco 🙂

  4. jacek garstka seniorsays:

    życzę powodzenia i wytrwałości a dalej są inne kontynenty tylko pamiętajcie ze macie do kogo wrócić

    • Dzięki! Dalej w planie mamy krótki pobyt na wyspie Koh Phayam a potem uderzamy do Malezji i Singapuru 🙂 Pamiętamy, tęsknimy no i na pewno wrócimy 🙂

Skomentuj koci Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój mail nigdy nie zostanie udostępniony osobom trzecim. Wymagane pola są zaznaczone.