Trochę kaprawo rozłożyłem namiot i spałem na przechyle. Bywa. O 9 pożegnałem jeszcze śpiących Maszę i Ilję i ruszyłem piechotą w stronę jeziora. Do celu miałem 60 km i gotowy byłem to przejść w 2 dni, ale miałem nadzieję, że jednak ktoś mnie podrzuci.
Przez pierwsze 2 godziny marszu minął mnie jeden samochód i zacząłem trochę wątpić w powodzenie planu. Mimo tego, maszerowało się nad wyraz przyjemnie. Dolina odznaczała się bajkową urodą.…