Pojedliśmy śniadanie i o 8 mieliśmy jechać UAZem do Kuraja. Kierowca od rodziny Piotra chciał 4000 rubli, a ode mnie i Andrieja 3000. Piotr w naszym imieniu stargował cenę do 2000, grożąc, że jeśli się nie zgodzi to tez nie pojadą. Nam nawet niespecjalnie zależało na cenie, ale Piotr widocznie postawił to sobie jako punkt honoru. Kierowca niechętnie przystał, ale ostatecznie pojechaliśmy.
To był kolejny przejazd samochodem zamiast którego wolałbym iść pieszo. Do pierwszego obozu droga wiedzie po takich kamieniach i nierównościach, że głowa mała. Powoli zaczynały mi wracać wspomnienia z czasów, kiedy cierpiałem na chorobę lokomocyjną, ale jakimś cudem przetrwałem te 2 godziny jazdy. W Kuraju załadowaliśmy się do samochodu i podrzucili mnie do wioski Aktasz, gdzie zaczyna się dolina prowadząca do mojego celu. Wymieniliśmy się kontaktami i przyszedł czas pożegnania. Strasznie się cieszę, że ich poznałem.…